Serwis mojemoto.pl utrzymuje się wyłącznie z jednego banera zawierającego reklamy.
Aby kontynuować, proszę wyłączyć program blokujący reklamy i odświeżyć stronę.

Motologi
Rankingi
Kluby
Forum
Zaloguj sięUtwórz konto
Ilość wpisów: 1, sumaryczny koszt utrzymania: 0 PLN
Ostatnia edycja: 28 czerwca 2010 , 21:46, data założenia: 28 czerwca 2010 , 21:02
Wyszukaj wpisy Od: Do: Typ:
2008-03-01 Inny
Chart zakupiony został w marcu 2008 roku. Przez te dwa lata, to zostało zrobione:

- zaraz po kupnie - remont silnika. Nowy cylinder, tłok, pierścienie, tulejka sworznia, prądnica i magneto (zmd), doprowadzenie instalacji elektrycznej do stanu używalności, uruchomienie i przerejestrowanie motoroweru, zajęło to sporo czasu, motorower wyjechał dopiero w czerwcu (głównie dlatego, że były problemy z wyrobieniem dowodu, ale po tak długim czasie w końcu dostałem owy dowód. Powodem problemów była jak zwykle biurokracja....).

- przez czas jego eksploatacji Chart doczekał się innych barw. Z biało-niebieskiego zmienił się w czerwono-czarnego. Barwy zostały zmienione dzień przed rozpoczęciem roku szkolnego, bo poprzedni lakier był w tragicznym stanie. Błotnik który widać na zdjęciach mam od początku. Poprzedni właściciel jeździł nim po polach i stąd błotnik enduro.

- przez te dwa lata Charcik doczekał się prądnicy 12V/60W (moc szczytowa ok 80W), którą własnoręcznie przewijałem i nie tylko zresztą. Zbudowałem mu własny moduł zapłonowy, po tym jak w wakacje 2008 (chyba "08 to było) tata musiał mnie holować samochodem, po tym jak moduł padł. Z racji tego, że nie lubię jak moto się często psuje a i elektronika mnie interesuje i taki zawód wybrałem - postanowiłem się przyjrzeć problemowi uszkadzających się modułów. Dzięki temu odkryłem wadę fabryczną tych modułów i wyeliminowałem ją we własnej konstrukcji. Po zbudowaniu modułu i kilku testach, to była ostatnia przygoda z zapłonem. Moduł pracował do ostatniego dnia posiadania przeze mnie Charta.

- poza przerobioną prądnicą Chart otrzymał akumulator 12V 5Ah (zamiast 6V 11Ah), żarówka przednia 12V/35W, czyli 10W mocniejsza od oryginału (pomijam napięcie), skonstruowałem własny, elektroniczny i jak się okazało niezawodny przerywacz kierunkowskazów. Od zamontowania również pracował bez problemowo do końca. Przerywacz był zdolny załączać żarówki kierunkowskazów dopóki dopóty napięcie na akumulatorze nie spadło poniżej 9V. Czyli nieźle.

- Chart na początku wyposażony był w licznik pierwszego typu z Fiata 126P, wszytkie kontrolki były podłączone i działały, łącznie z rezerwą. Licznik sprawował się bardzo dobrze, dopóki dopóty nie dostała się do niego wilgoć..., został zdemontowany, a zamiast niego zamontowałem licznik Sigma Sport 500, który okazał się niezawodnym rozwiązaniem - jednak w planach miał być tylko przejściowym - gdyż drugi licznik z malucha miałem już w szafie, tylko czasu nie było na zamontowanie.

- między czasie, kupiłem drugi komplet kół do Charta, przednie z nową oponą, oprócz tego zakupiony został zapasowy silnik. Na silniku, który był razem z Chartem, gdy go kupowałem - osiągnąłem 75km/h po prostej w pojedynkę. Z pasażerem 70km/h po prostej i 80km/h z bardzo stromej górki, ale silnik przy takiej prędkości tak wył, że zaraz hamowałem, bo obawiałem się, że może się coś rozpaść. Tylko raz udało mi się te 80km/h, nie miałem zamiaru próbować jeszcze raz :)

- silnik ten po jakimś czasie został zdemontowany, a jego miejce zajął ten drugi zapasowy. Silnik pierwszy musiałem zdemontować ze względu na przegrzanie karterów i wyślizganie się gniazd na łożyska wału, co poskutkowało jego przemieszczaniem się na lewo i prawo, co doprowadziło do skrzywienia korbowodu. Silnik ten do dziś leży w szafie w częściach i czeka na remont i drugie życie, które niewątpliwie nastąpi.

- Charcik z nowym silnikiem doczekał się cylindra 50/4, dzięki czemu simson S60 4 biegowy zostawał w tyle. Przyspieszenie było na tyle dobre, że ojciec ruszający za mną na skrzyżowaniu - nie musiał zdejmować nogi z gazu. Chart na tyle dobrze przyspieszał, że nie "hamował" ruchu. Było to czuć, jeździło się bardzo przyjemnie.

- W lutym 2010 podróżą, którą zapamiętam chyba do końca życia - była wyprawa do centrum katowic. Jak wiadomo, była wtedy jeszcze niezła zima, śnieg itp. Celem wyprawy było odnalezienie kolegi, który jechał motorynką do mnie w celu jej wyremontowania. Miejscem spotkania było OBI w katowicach. Nie znając tego miasta, błądziłem jakieś 4 godziny. W końcu znalazłem kumpla i jak się okazało... musiałem go holować do siebie na działkę, bo zajechany na amen silnik w motorynce nie chciał już odpalić pod marketem. Chart nie zawiódł i dzielnie zaciągnął kumpla na motorynce - jakieś 30km, około godziny 19, było już ciemno. Problem braku świateł w motorynce (no bo silnik nie palił) został prosto rozwiązany. Wrzucony 2 bieg i wykręcona świeca. Dodatkowe obciążenie dla jednostki 027 w Charcie (wbrew pozorom bardzo odczuwałem chwile kiedy motorynka bez świecy jechała na biegu, a kiedy na sprzęgle). Kumpel wciskał sprzęgło, gdy jechaliśmy pod strome górki, bo wtedy Chart miał już problemy. Dodam, że mój silnik czekał na remont (ten kupiony na Allegro był w kiepskim stanie). Jednak dał radę i muszę przyznać, że byłem i jestem dumny z tego Charta, że mnie wtedy nie zawiódł. Zresztą przez te dwa lata w sumie raz mi stanął na amen przez awarię modułu opisaną wyżej.

W tym roku Chart miał przejść kapitalny remont od zera. Niestety. Znalazł się taki skur...syn albo i kilku - nie wiadomo, który skradł moje oczko w głowie dokładnie 10 marca 2010 pomiędzy godziną 5 a 7 rano.
Od tego czasu udało mi się odzyskać bak, koła i siedzenie.

Szkoda mi go, niewątpliwie była to maszyna z "duszą", z którą przeżyłem wiele dobrego, a mało złego. Miał jechać w przyszłym roku (wakacje 2011) ze mną i znajomymi nad morze, ale... życie skomplikowało sprawę. Zapamiętam go dobrze i wiem tyle, że jak nie odzyskam reszty (wątpliwe) - to tak czy siak, kupię drugiego Charta, wyremontuję go od zera, wprowadzę modyfikacje elektryki tak jak chciałem jeszcze udoskonalić w tym skradziony egzemplarzu i będę go trzymał dopóki dopóty życie mi na to pozwoli. Bo to wyjątkowa maszyna. Przynajmniej dla mnie ma to coś, czego inne nie mają.

Taka moja motoryzacyjna miłość na dwóch kółkach :)
0 km Koszt: 0 PLN